PRZYRODNICZA KRONIKA NICWAŁDZKA J Okiem Macieja Brony.

 

W piątek, 11 maja nawiedziła nas straszliwa wichura połączona z burzą i ulewą. Fragmenty bocianiego gniazda fruwały dokoła, wszyscy baliśmy się, że całe pofrunie gdzieś razem z wysiadywanymi w nim jajkami. Po burzy, gdy zaświeciło słońce i pokazała się tęcza, tata-bocian miał sporo roboty przy naprawianiu „domu”. A w poniedziałek, 14 maja niespodzianka! Z gniazda dobiegły nieśmiałe popiskiwania młodych! Czyżby wylęgły się z ciekawości, co tak huczy i trzęsie?? Kolejne informacje później. Jak się coś wydarzy J

 

 

Zima w tym roku przeszła jakoś tak niezauważenie… Jeszcze sobie nie podrzemałem, a już zrobiło się ciepło. Wyjrzałem ze swojej norki i co widzę? Oj! Chwileczkę! Niech ten rudy jegomość pójdzie sobie gdzie indziej!

No! teraz mogę się rozejrzeć. Na gnieździe u Macka Brony (to znaczy przy jego domu, oczywiście J ) stoi bocian. Gniazdo świeżuchne, nawet trawnik sobie „Wojtuś”założył. Na pewno będzie pisklętom przyjemnie. Na płocie znajomy zawadiaka – pobratymiec Ćwirka, który zrobił karierę telewizyjną. Pozuje cwaniak na modela!. A na polu niewielki rudel (tak o stadzie tych zwierząt mówią myśliwi) saren. Ojej, chyba już czas też zacząć prowadzić bujniejsze życie towarzyskie. Jeśli spotkam kogoś ciekawego, na pewno Wam doniosę!

KRÓLIK

 

*

 

Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni. To prawda. Ale pierwsza para bocianów? Jak informuje Maciek Brona, już w połowie marca na gnieździe przy jego domu (na którym zimował opisywany wcześniej bociani „młodzieniec”) pojawił się bocian, który od razu przystąpił do poprawiania nadwyrężonego zimą gniazda. A w niedzielę, 25 marca pojawiła się też „Pani Bocianowa”. Widocznie doceniła starania oblubieńca. A dzięki czujnemu Maciejowi Bronie możemy o tym poinformować wszystkich, w tym „mieszczuchów”, którzy pierwsze oznaki wiosny zobaczą najpewniej w telewizji… J

A oto zdjęcie „naszych” bocianów.

 

 

*

 

Jesienią większość skrzydlatego, opierzonego bractwa opuszcza nasz kraj i udaje się w sobie wiadomym kierunku J . Jednymi z najdalej odlatujących są bociany. Okazuje się, że nie wszystkie. W Nicwałdzie, niedaleko Grudziądza, jeden młody osobnik postanowił przezimować w Polsce. Prawdopodobnie był za słaby na podróż z resztą stada. Jak na razie (mamy koniec stycznia 2007 roku) doskonale daje sobie radę. Obserwuje go codziennie Maciej Brona, przy którego domu znajduje się rodzinne gniazdo opisywanego osobnika. Dość łaskawa aura i opiekun „podrzucający” pożywienie w pobliżu powodują, że bociek znajduje się w doskonałej kondycji fizycznej. Miejmy nadzieję, że w dobrym zdrowiu doczeka wiosny i powrotu krewniaków zimujących w Afryce.

W Polsce w ostatnich latach stosunkowo często spotyka się zimujące bociany białe. I nie piszę tu o pozostających w schroniskach i ośrodkach rehabilitacji ptaków chronionych, lecz o tych pozostających na wolności (w ostatnich kilku latach ponad 40 takich przypadków). O ile nie brakuje im pokarmu, zdolne są przetrwać nawet dość duże mrozy. A próby odłowienia takiego zdrowego osobnika mogą zakończyć się spowodowaniem uszkodzenia jego kończyny (nogi lub skrzydła) i doprowadzeniem do trwałego kalectwa. Dlatego też lepiej pozostawić zimującego „Wojtka” wolnego, bacznie obserwując, czy nie zaczyna zdecydowanie słabnąć i dopiero wtedy poinformować Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody o konieczności interwencji. A poniżej zdjęcia „naszego” bociana wykonane w grudniu przez Macieja Bronę. I kto by pomyślał, że to była końcówka tego zimowego miesiąca!

 

A gdzież to moje rodzeństwo?!

 

A rodzice mówili, że coś białego przykryje łąki!